Bruce Ismay - bohater czy złoczyńca?
Można argumentować, że żadne wydarzenie w historii nie wywołało większej fascynacji na całym świecie niż zatonięcie RMS Titanic. Historia jest zakorzeniona w kulturze popularnej: największy, najbardziej luksusowy liniowiec oceaniczny na świecie uderza w górę lodową podczas swojego dziewiczego rejsu i, bez odpowiedniej liczby łodzi ratunkowych dla wszystkich na pokładzie, tonie w otchłani z życiem ponad 1500 pasażerów i załogi.I choć tragedia ta wciąż porusza ludzkie serca i umysły ponad sto lat później, żadna inna osoba w narracji nie jest źródłem większych kontrowersji niż J. Bruce Ismay.
J. Bruce Ismay
Ismay był cenionym prezesem i dyrektorem zarządzającym The White Star Line, firmy macierzystej Titanica. To właśnie Ismay zlecił budowę Titanica i jego dwóch siostrzanych statków, RMS Olympic i RMS Britannic, w 1907 r. Przewidywał flotę statków o niezrównanych rozmiarach i luksusie, które miały rywalizować z ich szybszymi konkurentami z Cunard Line, RMS Lusitania i RMS Mauretania. To było normalneaby Ismay towarzyszył swoim statkom podczas ich dziewiczych rejsów, co dokładnie miało miejsce w przypadku Titanica w 1912 roku.
Zobacz też: Duncan i MakbetWydarzenia, które nastąpiły później, są często przedstawiane raczej niesprawiedliwie, w wyniku czego większość ludzi zna tylko jedno, tendencyjne wrażenie Ismaya - aroganckiego, samolubnego biznesmena, który żąda od kapitana zwiększenia prędkości statku kosztem bezpieczeństwa, tylko po to, by później uratować się, wskakując do najbliższej łodzi ratunkowej. Jest to jednak tylko częściowo prawda i zaniedbuje przedstawienie wieluBohaterskie i odkupieńcze zachowanie Ismaya podczas katastrofy.
Ze względu na swoją pozycję w The White Star Line, Ismay był jednym z pierwszych pasażerów, którzy zostali poinformowani o poważnych uszkodzeniach, jakie góra lodowa wyrządziła statkowi - i nikt lepiej niż Ismay nie rozumiał niepewnej sytuacji, w jakiej się teraz znaleźli. W końcu to on zmniejszył liczbę łodzi ratunkowych z 48 do 16 (plus 4 mniejsze "składane" łodzie Engelhardta), minimalny standard wymagany przezTragiczna decyzja, która musiała zaważyć na umyśle Ismaya tej zimnej kwietniowej nocy.
Niemniej jednak, Ismay podobno pomagał załogantom w przygotowaniu łodzi ratunkowych, zanim pomógł wsiąść do nich kobietom i dzieciom. "Pomagałem, najlepiej jak potrafiłem, w wyciąganiu łodzi i umieszczaniu w nich kobiet i dzieci" - zeznał Ismay podczas amerykańskiego śledztwa. Przekonanie pasażerów do porzucenia ciepłych wygód statku na rzecz zimnych, twardych łodzi musiało być wyzwaniem,Ale Ismay wykorzystał swoją rangę i wpływy, aby wyprowadzić potencjalnie setki kobiet i dzieci w bezpieczne miejsce. Robił to aż do samego końca.
Po tym, jak stawało się coraz bardziej jasne, że statek zatonie, zanim nadejdzie pomoc, i dopiero po sprawdzeniu, że w pobliżu nie ma więcej pasażerów, Ismay w końcu wspiął się na Engelhardt "C" - ostatnią łódź, która została opuszczona za pomocą żurawików - i uciekł. Około 20 minut później Titanic rozbił się pod falami i przeszedł do historii. Podczas ostatnich chwil statku Ismay podobno patrzył w dal iszlochał.
Na pokładzie RMS Carpathia, który przybył na ratunek rozbitkom, ciężar tragedii zaczął już zbierać swoje żniwo na Ismayu. Pozostał zamknięty w swojej kabinie, niepocieszony i pod wpływem opiatów przepisanych przez lekarza okrętowego. Kiedy historie o winie Ismaya zaczęły rozprzestrzeniać się wśród ocalałych na pokładzie, Jack Thayer, ocalały z pierwszej klasy, udał się do kabiny Ismaya, abyPóźniej wspominał: "Nigdy nie widziałem człowieka tak kompletnie rozbitego". Rzeczywiście, wielu na pokładzie współczuło Ismayowi.
Po przybyciu do Nowego Jorku Ismay był już ostro krytykowany przez prasę po obu stronach Atlantyku. Wielu było oburzonych, że przeżył, podczas gdy tak wiele innych kobiet i dzieci, zwłaszcza z klasy robotniczej, zginęło. Został okrzyknięty tchórzem i otrzymał między innymi niefortunny przydomek "J. Brute Ismay".Istniało wiele niesmacznych karykatur przedstawiających Ismaya porzucającego Titanica. Jedna z ilustracji przedstawia listę zmarłych po jednej stronie i listę żywych po drugiej - "Ismay" jest jedynym nazwiskiem na tej drugiej.
Powszechnie uważa się, że Ismay, ścigany przez media i dręczony żalem, wycofał się w samotność i stał się przygnębionym odludkiem do końca życia. Chociaż z pewnością prześladowała go katastrofa, Ismay nie ukrywał się przed rzeczywistością. Przekazał znaczną sumę na fundusz emerytalny dla wdów po katastrofie i zamiast uniknąć odpowiedzialności, ustępując ze stanowiska prezesa, pomógł Ismayowi.W latach po zatonięciu Ismay i firmy ubezpieczeniowe, z którymi był związany, wypłaciły setki tysięcy funtów ofiarom i krewnym ofiar.
J. Bruce Ismay zeznający w śledztwie senackim
Jednak żadna z filantropijnych działalności Ismaya nigdy nie naprawi jego publicznego wizerunku, a z perspektywy czasu łatwo zrozumieć dlaczego. Rok 1912 to inne czasy, inny świat. Był to czas, w którym szowinizm był powszechny i oczekiwano rycerskości. Dopóki I wojna światowa nie wstrząsnęła światową perspektywą na takie sprawy, od mężczyzn, jako domniemanej rasy wyższej, oczekiwano poświęcenia się dla innych.Wydaje się, że tylko śmierć mogłaby ocalić imię Ismaya, ponieważ był on w szczególnie niefortunnej sytuacji w porównaniu z większością innych mężczyzn na pokładzie Titanica: nie tylko był bogatym człowiekiem, ale zajmował wysokie stanowisko w The White Star Line, firmie, którą wielu ludzi uważało za odpowiedzialną za katastrofę.
Zobacz też: Życie i śmierć Williama LaudaJednak od 1912 roku wiele się zmieniło, a dowody przemawiające na korzyść Ismaya są niezaprzeczalne. Tak więc w dobie postępu społecznego niewybaczalne jest to, że współczesne media nadal utrwalają Ismaya jako czarny charakter narracji o Titanicu. Od nazistowskiej wersji Josepha Goebbelsa po hollywoodzką epopeję Jamesa Camerona - prawie każda adaptacja katastrofy przedstawia Ismaya jako nikczemnego, samolubnego człowieka. odZ czysto literackiego punktu widzenia ma to sens: w końcu dobry dramat potrzebuje dobrego czarnego charakteru. Ale to nie tylko propaguje przestarzałe edwardiańskie wartości, ale także służy dalszemu obrażaniu imienia prawdziwego mężczyzny.
Cień katastrofy Titanica nigdy nie przestał prześladować Ismaya, a wspomnienia tej fatalnej nocy nigdy nie odeszły daleko od jego umysłu. Zmarł na udar mózgu w 1936 roku, a jego imię zostało nieodwracalnie zszargane.
James Pitt urodził się w Anglii, a obecnie pracuje w Rosji jako nauczyciel języka angielskiego i niezależny korektor. Kiedy nie pisze, można go spotkać na spacerach i pijącego duże ilości kawy. Jest założycielem małej strony internetowej do nauki języków o nazwie thepittstop.co.uk.